Przeglądając jakiś czas temu ofertę płynów micelarnych mój wzrok przyciągnęły dwie duże butelki w kolorze niebieskim i różowym stojące koło siebie. Nie tylko szata graficzna nawilżającego płynu micelarnego z Bielendy przyciągnęła moją uwagę ale również obietnica usuwania makijażu, oczyszczenie i owe intensywne nawilżenie.
Płyn ma dużą pojemność bo aż 400 ml i na promocji kupiłam go za ok.18 zł więc miałam nadzieję, że będzie przyjemnym zamiennikiem Garnier. W kwestii obietnic producenta odsyłam Was do zdjęcia poniżej:
Jak działa?
Zdecydowanie początkowo gdy płynu jest dużo trzeba uważać aby nie wylać sobie na wacik połowy jej zawartości. Później gdy produktu ubywa problem rozwiązuje się sam.
Płyn ma delikatny zapach za czym średnio przepadam w produktach, które są przeznaczone do zmywania okolic oczu. Zauważyłam, że trzeba szczodrze nasączyć wacik aby faktycznie łatwo i w miarę sprawnie zmyć tusz, kredkę i cienie.
Na plus zaliczam mu fakt, że nie rozmazuje tych produktów i nie powoduje szczypania oczu. Z makijażem twarzy radzi sobie bez zarzutu, zdecydowanie lepiej od płynu micelarnego z Sylveco, po którym skóra była lepiąca. Nawilżenia nie zauważyłam żadnego nawet w najmniejszym stopniu nie wpływał na kwestię, tu zdecydowanie bardziej mogę polecić Mixę, przeciw przesuszaniu.
W mojej ocenie produkt jest dosyć przeciętny, jestem ciekawa czy któraś z Was używała tej lub różowej wersji i jakie są Wasze wrażenia. Dajcie też znać jeśli miałyście płyn micelarny z tej firmy ale z serii Bielenda Professional.