Empties, April 2015

22:20

Jak zwykle na początku miesiąca miałam wrażenie, że nie zużyję zbyt wielu produktów a tymczasem udało się ich uzbierać całkiem sporą ilość, a już ilość zużytych kremów do rąk zaskoczyła mnie samą :) 



Ostatnimi czasy skóra na moich dłoniach przeżywała jakiś kryzys i choć nie mam z nimi łatwo przesuszały się jeszcze bardzie przez co postawiłam na wzmożoną i bardziej intensywną pielęgnację. Krem Neutrogena był bardzo fajny a przez opakowanie z pompką najczęściej używałam go w domu np. przed rozpoczęciem sprzątania i założeniem rękawiczek nakładałam grubszą warstwę dzięki czemu po ich ściągnięciu dłonie były wypielęgnowane. I sądziłam, że wrócę do niego ale zdecydowanie zdetronizował go krem Kamill, Hand Repair na który w końcu się skusiłam. Absolutnie podpisuję się pod wszelkimi ochami i achami jakie już zostały na jego temat napisane. Skóra jest po nim nawilżona, zauważyłam też że działa długotrwale i odżywia ją. Dzięki czemu jest ona miękka i przyjemna w dotyku a także wygląda zdrowo i na wypielęgnowaną. Nails, Hands Feet z Douglas to taki lekki kremik, który aplikowałam również na nogi bo niestety nawilżenie było marne jeśli chodzi o dłonie.
Ostatnim jest krem, który podróżował ze mną w torebce Ahava, miał lekką konsystencję jednak odczuwalnie pielęgnował skórę, szybko się wchłaniał i pięknie pachniał.



Sól do stóp z firmy Bingo, nie zauważyłam aby miała właściwości odświeżające czy zmiękczające więc z pewnością już do niej nie wrócę. Dużo bardziej polecam saszetki z solą do kąpieli Isana.

Żel z Sephory, który dostałam w prezencie o pięknym świeżym ale nie typowo cytrusowym zapachu z dodatkiem bergamotki. Byłam zaskoczona jak bardzo był wydajny, z ogromną chęcią kupię go jeszcze raz.



Kolejna butla suchego szamponu Dove a obok niego szampon z Balea, początkowo obawiałam się zapachu bo za truskawką w kosmetykach nie przepadam, ale ten był dosyć delikatny i nie sztuczny.
Cieszę się, że mogłam go wypróbować bo kosmetyki Balea niesamowicie mnie kusiły jedna sam szampon na mojej skórze głowy się nie sprawdza. Nie oczekiwałam od niego oczyszczenia ale ten produkt powodował, że moje włosy już na drugi dzień (zazwyczaj włosy myję wieczorem) wyglądały bardzo nieświeżo i były przetłuszczone co zazwyczaj dzieje się ok.3 dnia.

Nie mam zdjęcia tego produktu bo niestety mój Narzeczony zapomniał o denku ale wykończyliśmy również szampon z Garnier z glinką i ten mogę Wam polecić, był niesamowicie wydajny. Już niewielka ilość wystarczyła żebym umyła nim całą głowę, fanki pieniących się szamponów też będą z niego zadowolone, a co najważniejsze nie przesuszając włosów fantastycznie je oczyszczał.



Dwa płyny micelarne, jeden z Garniera który pojawia się u mnie od pewnego czasu dosyć regularnie, drugi z Tołpy kiedyś nawet zawitał w Ulubieńcach jednak teraz wydaje mi się, że działa gorzej niż wcześniej. Skórę oczyszcza w zadowalającym stopniu jednak ze zmyciem tuszu radzi sobie średnio. 



Peeling do twarzy z Palmer's jeśli lubicie dużą ilość drobin w peelingach i to że możecie kontrolować stopień 'ścierania' powinnyście na niego zerknąć. Posiadaczki suchych skór mogą odczuwać po nim lekkie ściągnięcie ale tonik załatwi sprawę.

Miniaturka kremu z Vichy, Aqualia Thermal, która wystarczyła mi na bardzo długo. To krem, który pomimo pozornie lekkiej konsystencji utrzymuje nawilżenie skóry twarzy a przy tym jest idealny do stosowania na dzień bo szybko się wchłania pozostawiając skórę półmatową.

Maseczka do twarzy kupiona w Biedronce Body Club, Aloe Vera podchodziłam do niej z dużą rezerwą ale okazała się bardzo dobrze działać. W zasadzie jest to cały zestaw do zrobienia domowego SPA, bo pierwszym krokiem jest żel oczyszczający, następnie nakładamy serum a dopiero na końcu aplikujemy maskę w postaci płatu. Maska jest bardzo dobrze nasączona, tej substancji jest tyle, że wystarcza również na rozsmarowanie na szyję i cześć dekoltu. Muszę przyznać, że cały zabieg jest niezwykle relaksujący i spodobało mi się to na tyle, że już zaopatrzyłam się w dwie kolejne maseczki tej firmy ale tym razem o innym działaniu.



Nivea Soft, to krem który na co dzień używa mój Narzeczony a ja lubię go czasem podkradać do pielęgnacji ciała :)

Hydrolat z drzewa oliwkowego zamówiony na Biochemii Urody niestety nie sprawdził się na mojej cerze ale stosowałam go do mycia włosów co sprawiało, że były miękkie.



Trójka kosmetyków które prędzej czy później (ze względu na cenę) do mnie wrócą bo są absolutnie niezawodne. Lakier Essie w moim ukochanym kolorze Status Symbol, została go już resztka a w szafce stoi już świeża wersja. Dna dobił mój kolejny ukochany kosmetyk czyli MAC Pro Longwear, oczywiście opakowania nie wyrzucam.
Druga już miniatura tuszu Benefit, The're Real to co robi z rzęsami jest niesamowite. Wydłużenie, pogrubienie,  rozdzielenie i mam wrażenie też, że ma właściwości pielęgnujące bo zarówno w przypadku kiedy używałam go po raz pierwszy jak i teraz rzęsy rosną mi szybciej i są bardziej sprężyste. Kredka Inglot, która już stwardniała na kamień. Całkiem przyzwoita za niewielką cenę, jednak mam jeszcze kredkę z Estee Lauder która ma głębszy kolor i utrzymuje się przez cały dzień. 



Zużyłam też kilka próbek kremów firmy Vichy, żaden z nich mnie nie podrażnił a ponieważ były przeznaczone dla skóry dojrzałej stosowałam je na noc w celu mocniejszego odżywienia. Po paru latach zużyłam bibułki matujące z Inglota, zajęło mi to sporo czasu bo nie używam ich na co dzień tylko przy okazji większych wyjść kiedy chcę aby cera wyglądała nienagannie przez długie godziny. Jest to produkt, który choć stosuję okazjonalnie muszę mieć wśród swoich kosmetyków.

Jakie jest Wasze zdanie o moich zużytych kosmetykach?

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Bardzo lubię ten krem do rak z kamilla micel z garniera jest moim wielkim ulubieńcem :) zuzywanie bibulek matujacych też mi wolno idzie, teraz uzywam właśnie tych z inglota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choć nie używałam innych bibułek stopień w jaki te zbierają sebum nie ściągając przy tym makijażu bardzo mi odpowiada :) a krem z Kamilla to zdecydowanie dla mnie odkrycie tego roku

      Usuń
  2. Znam kilka przez Ciebie pokazywanych produktów, krem Kamill, Status Symbol (który sama swojego czasu katowałam, a teraz udało mi się znaleźć jego hybrydowy odpowiednik), Pro Longwear, który używam codziennie, czy też They're Real, który podbił moje serce :) wszystkie te kosmetyki bardzo lubię :) zainteresowałaś mnie tym peelingiem z Palmersa, mam maseczkę oczyszczającą i jest całkiem ok :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. początkowo myślałam, że będzie dosyć przeciętny ale miło mnie zaskoczył :) bo zmieniając nacisk dłoni podczas masażu może być mocnym ścierakiem lub delikatnym peelingiem.

      Usuń

Miło mi że mnie odwiedziliście i dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :) Zaglądam na każdy blog

Thank you for every single comment, I'm glad you've visited me :)
I visit every blog

Popular Posts